wtorek, 6 maja 2014

Zwierzęta, nasi PRZYJACIELE !

To nie będzie TAG typu : mój zwierzęcy przyjaciel, ma na imię ..., jest takiej i takiej rasy itp. W tym poście chodzi mi głównie o to żeby przekonać niektórych ludzi, jak traktują naszych największych przyjaciół  - ZWIERZĘTA. Czasami naprawdę nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak bardzo one cierpią. Schroniska są wypełnione po brzegi i prawie w każdym brakuje już miejsc, a nowych podopiecznych wciąż przybywa. Ludzie mają poczucie wyższości nad zwierzętami choć sami powinni się od nich wiele uczyć. Najważniejsze hasło, które powinno  a nawet musi być przestrzegane przez wszystkich ludzi to STOP PRZEMOCY WOBEC ZWIERZĄT!

Nie raz kiedy chodzę ze szkoły do domu spotykam psy, koty, które błąkają się po ulicach całkiem same, bezpańskie. Robi mi się wtedy naprawdę żal tych zwierząt ale niestety nie mam jak im pomóc. 
Opowiem wam pewno historię, którą doświadczyłam na własnej skórze.

Pewnego deszczowego dnia jechałam do mojej szkoły muzycznej ( jak co tydzień), wyjechałam z pod mojego domu, przejechałam do świateł i stanęłam na skrzyżowaniu. Kiedy stałam na światłach widziałam jak przez środek biegnie malutki piesek rasy Labrador. Byłam zaskoczona bo właśnie w tym momencie zapaliło się zielone światło i samochody ruszyły z miejsca, a mały piesek nadal kręcił się na środku jezdni. Nie wytrzymałam i powiedziałam tacie żeby zjechał na chodnik. Wyskoczyłam z samochodu i w ułamku sekundy znalazłam się na środku skrzyżowania ( To co zrobiłam było bardzo głupie z mojej strony ale jakoś musiałam uratować biednego szczeniaczka). Złapałam go szybko, a że padał deszcz wsadziłam natychmiast pod kurtkę i pobiegłam do samochodu. Miałam duże szczęście że w tym momencie nie przejeżdżał żaden samochód, bo na pewno nie zdążyłby zahamować. Piesek był naprawdę śliczny, ale jak się okazało miał obróżkę czyli miał właściciela. Sprawdziłam adres weterynarza od którego miała(okazało się, że piesek to jednak była suczka, która wabiła się Milka) obrożę, i pojechałam do przychodni weterynaryjnej. Pani weterynarz podała mi dane właściciela i adres jego zamieszkania. Okazało się że mieszkał  jakieś 10 km od miejsca w którym znalazłam Milkę. Kiedy już dojechałam na miejsce wzięłam ją na ręce i pomaszerowałam na 5 piętro w bloku, w którym mieszkał właściciel suni. Kiedy zapukałam do drzwi , otworzył mi facet, który w jednej ręce trzymał butelkę piwa a w drugiej pilot od telewizora. Sam widok faceta przyprawiał mnie o mdłości a co dopiero zapach jaki  ulatniał się z mieszkania. Popatrzył na mnie zaskakująco po czym prawie wyrwał mi psa z rąk, powiedział że nie potrzebnie ją tu przytargałam bo ona sobie poszła na "spacer". Byłam zszokowana kiedy wypowiedział te słowa, bo nie widziałam jeszcze psa który chodzi 10 km od domu i jest na spacerze sam a zwłaszcza na środku skrzyżowania. Mój tata zadzwonił na policję, że pies utrudnia ruch drogowy czy coś takiego, ale głównie chodziło o to żeby sprawdzili ja ten facet traktuje małego pieska. Do dzisiaj żałuję, że nie wzięłam go ze sobą, ale wtedy myślałam, że ktoś będzie za nim tęsknił, jednak popełniłam bardzo duży błąd.
Niektóre zwierzęta są naprawdę bardzo źle traktowane, a inni są obojętni na to jak one wyglądają, jak się czują. Ludzie kupują zwierzęta jako zabawki, pod choinkę, na urodziny/imieniny, a później jak przychodzi co do czego to porzucają w lesie, w parku, podrzucają do schroniska. Nie bądź obojętny na los innych, potraktuj ich tak jak powinny być traktowane. NIE ZAPOMINAJ O TYM !
Wstawiam wam także linki do różnych fundacji, na które warto zajrzeć, możesz przygarnąć jakiegoś pupila ze schroniska, adoptować go online, czy podarować 1 % aby mu pomóc.




http://fundacja-emir.pl/



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz